Artykuł pochodzi z czasopisma „Projekt” nr 2’87 | 173
Autor: Jan Zielecki
Zdjęcia: Janusz Czerniak
Wybrane fragmenty:
„Lech Majewski – urodził się w 1947 roku. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w latach 1966-1972 uzyskując dyplom w Pracowni Plakatu – Henryka Tomaszewskiego. Pozostaje na uczelni początkowo jako asystent Janusza Stannego w Pracowni Ilustracji. Od trzech lat prowadzi samodzielną Pracownię Projektowania Typograficznego. Laureat licznych nagród za plakaty, które wykonuje od chwili ukończenia studiów.
Wojciech Fangor powiedział w 1957 roku, że plakat filmowy z punktu widzenia dystrybucji filmu w Polsce jest właściwie niepotrzebny. Nie wiem, czy artysta świadom był wówczas jak proroczo słowa te odzwierciedlały zjawisko, które ukształtowało Polską Szkołę Plakatu. Nastąpił bowiem jedyny w swoim rodzaju proces oderwania się jego artystycznej funkcji (i to nie tylko w plakacie filmowym) od merkantylno-handlowo- rysunkowego reżimu i dryf w kierunku autentycznej sztuki. W jej szerokim pejzażu wytyczono oto nowo drogę opatrzoną niczym znakami rozpoznawczymi takimi terminami jak „plastyczna metafora”, ,,graficzny aforyzm”, ,,zobrazowana iluzja”.
Przypominam tę prawdę młodszym czytelnikom, którzy nie byli bezpośrednimi świadkami narodzin owego nurtu w sztuce plakatu, gdyż dopiero na jego tle ocenić i docenić można rolę pomysłu i metaforycznej poetyki zawartych w pracach Lecha Majewskiego. Gdyby postawić sobie pytanie czy poza warstwą tekstowo-informacyjną są one klasyczną REKLAMĄ filmu, spektaklu teatralnego czy jazzowego koncertu, bardzo byłoby trudno udzielić odpowiedzi jednoznacznie twierdzącej. Wydają się być raczej grafikami, które do życia powołał impuls pierwotnego zdarzenia, są odautorską „impresją na temat” a nie jego opisaniem. Wśród ważkich wyróżników tej sztuki, jeden – jakże charakterystyczny – znajduje się po stronie widza i jego percepcji. Z równą otóż ciekawością odczytujemy przesłanie graficzne zawarte w tych plakatach nie tylko przed lecz także (a czasem przede wszystkim) po obejrzeniu projekcji albo spektaklu, jakbyśmy chcieli skonfrontować nasze odczucia i skojarzenia ze sposobem widzenia autora.W przypadku filmu lub dramatu scenicznego (a są to ulubione tematy artysty) bardzo starannie śledzi on ich treściową zawartość, by, jak powiada, znaleźć własny kod obrazowy, wierny wprawdzie konwencji reżyserskiej, ale nie będący jej powtórzeniem. Formułuje tym samym pierwsze zdanie dialogu z wyobraźnią widza, prowokując do obejrzenia spektaklu – a nie namawiając wprost „na pójście do kina”. Plakaty Majewskiego usytuowane są pośrodku między dwoma biegunami formalnymi współczesnego plakatu, z których pierwszy wyznacza silnie rozbudowaną malarskość pełną literackich, niemal fabularnych treści, drugi – poszukiwanie skrótowego znaku pointującego pracę krótkim, nierozgadanym sygnałem. Bliżej tej pierwszej grupy znajdują się plakaty filmowe takie jak Gospodarz stadniny czy Przypływ uczuć albo Pod wulkanem; w stronę skrótu graficznego zmierzają prace: Ceramika dla architektury, Uwaga żmije, Karabiny – w pierwszej – znacznie lepszej niż wersja „z płotem” realizacji. Cała reszta w swej ogromnej większości to właśnie grupa Złotego środka, w którym Majewski czuje się najlepiej. Sam wyznaje, że w pracy nad plakatem poddaje się atmosferze swoistej zabawy. Dlatego dziś w dojrzałej twórczości nie eksploatuje nadmiernie raz stworzonej konwencji lub pomysłu. Ów użyty jednorazowo, strawestowany co najwyżeJ w kolejnym plakacie (Nieciekawa historia i Łańcuch albo Pod wulkanem i Łotrzyce) zostaje zarzucony na rzecz nowych asocjacji, co każe z ciekawością oczekiwać dalszych rezultatów pracy, której późniejszy postęp może czytelnik prześledzić na towarzyszących reprodukcjach.
Wynika z nich również konstatacja, że zmienny i nieepatujący kontrastem kolor nie stanowi osobnej, nadrzędnej wartości, która decydowałaby o końcowym efekcie plakatu, jak ma to miejsce u wybitnych kolorystów polskiej szkoły. Zgodna jest raczej z twierdzeniem autora, iż „jednorodność swego stylu upatruje bardziej w myślowej postawie wobec tematu niż w podobieństwie formalnym”.
Najlepsze zaś prace Majewskiego dostrzegam w realizacjach całkiem lub prawie czarno-białych jak Zapach psiej sierści, Uwaga żmije lub Dupont Lajoie. Ten ostatni plakat określa mój ulubiony styl artysty kompilującego wspomniane tendencje, łączącego je w sposób, który nazwałbym „Majewskiego literaturą znaku”.”