Artykuł pochodzi z czasopisma „Projekt” nr 5-6’61 | 27
Autor: Jan Hollender
Wybrane fragmenty:
„(…) Zarejestrowany znak obowiązuje, zmusza właściciela do odpowiedzialności, jest legitymacją pochodzenia i jakości – chroni przed naśladownictwem. Odpowiedzialni kierownicy zdają sobie przeważnie sprawę z potrzeby posiadania własnego znaku i o jego przydatności nie trzeba nikogo długo przekonywać. Jest to w każdym razie zjawiskiem pocieszającym i potwierdzeniem, że pewne obyczaje, wynikłe z wiekowych doświadczeń międzynarodowych, przyjęły się u nas mimo odmienności naszych warunków.
Niemniej wielka ilość różnych przedsiębiorstw rozmieszczonych po całym kraju nie posiada jeszcze własnego znaku, a co do wielu z istniejących znaków można mieć sporo zastrzeżeń natury artystycznej i merytorycznej. Chodzi także o samą definicję znaku, o którą trwa stały spór między fachowcem a laikiem.
Co to jest znak? Aby odpowiedzieć na to pytanie, cofnijmy się wstecz do czasów pierwotnej cywilizacji. Już człowiek w epoce kamiennej przedmioty stanowiące jego własność cechował charakterystycznymi znakami. Przez długie wieki znak własności, używany przez artystów rzemieślników, staje się znakiem pochodzenia i jakości. Rozwój znaków idzie w różnych kierunkach i służy świeckim i religijnym celom. Spotykamy je w formach herbów, chorągwi, pieczęci, gmerków. Wynalazek sztuki drukarskiej w połowie XV w. stwarza wreszcie techniczne i gospodarcze warunki, w których znak znaleźć może pełne zastosowanie i osiąga poziom artystyczny. (…) Powoli znak, jako symbol pochodzenia i jakości, przejęty zostaje przez inne gałęzie gospodarcze – a z końcem XIX w. znajdujemy już marki towarowe na wielu wyrobach rozwijającego się intensywnie przemysłu i handlu. (…)
Walka konkurencyjna i rosnące znaczenie reklamy na całym świecie podnoszą wartość dobrego znaku firmowego do pierwszorzędnej rangi. Pamiętamy niektóre znaki z czasów przedwojennych – kilka z nich przetrwało do dni dzisiejszych („Lot”, „Społem”, guma „Myszka” i inne).
Znak (godło, marka fabryczna, znak towarowy, odznaka, sygnet) należy do najmniejszych i najbardziej precyzyjnych tworów grafiki użytkowej. Przeznaczony do umieszczania go na drukach, etykietach, opakowaniach, do noszenia w klapie itp., zmuszony jest pędzić żywot małej formy. Na zredukowanej do minimum płaszczyźnie, pozbawiony na ogół koloru, posiadać musi pewne cechy odróżniające go od innych form grafiki. Musi zwracać uwagę oryginalnością pomysłu i formy, jasnością i prostotą rysunku, dowcipem i charakterem – niezależnie od tego, czy jest to znak figuralny, literniczy czy kombinowany.
Każdy dobrze wyważony znak jest małym dziełem architektonicznym, które winne być syntezą jakiejś idei, niemym symbolem, łatwo zrozumiałym dla wszystkich. Jest on przeważnie rezultatem długo trwającego procesu opracowania, w których autor – przez redukcję wszystkiego co zbędne i pozostawione tylko zasadniczych elementów – dochodzi do najprostszej formy. (…) Otóż znak musi być tak narysowany, by po zmniejszeniu go do rozmiarów czcionki cicerowej nie utracił czytelności i nie zgubił najmniejszego szczegółu przy reprodukcji chemigraficznej na cynku lub mosiądzu – a także przy druku na szorstkim papierze i płótnie. Dotyczy to przede wszystkim marki towarowej, która często sztancowana jest na blasze, tworzywie sztucznym, lub odlana w szkle. Powinna ona wyglądać również korzystnie w powiększeniu, np. na szyldach i atrapach, harmonizować z nowoczesną architekturą wystawienniczą i jako reklama neonowa.
Zaprojektowanie dobrego znaku firmowego należy do prac raczej trudnych i wymaga od grafika specyficznych umiejętności. Warto wspomnieć, że na całym świecie żadnych prac graficznych nie honoruje się tak wysoko jak znaków. Należą one do zleceń bardzo rzadkich, bowiem raz przyjęte służą przez długie lata.
(…) A teraz jak wygląda sprawa znaków w Polsce? Większość z nich, a szczególnie te, które zrealizowano dla przemysłu, powstała w pośpiechu pierwszych lat powojennych, bez właściwego zrozumienia ich propagandowej i gospodarczej wartości. Projektowane niejednokrotnie przez dyletantów przedstawiają często żałosny wprost widok. Korzystnie odbijają się na tym tle znaki wydawnicze, będące najczęściej rezultatem organizowanych konkursów. Jest godne pożałowania, że wiele nowoczesnych, wielkich zakładów przemysłowych reklamuje swe wyroby prymitywnym znakiem fabrycznym, świadczącym o złym smaku zarówno projektanta, jak i zmawiającego. Sądzę, że należałoby zwrócić uwagę na szkodliwość prymitywnych i brzydkich znaków, szczególnie na towarach idących na eksport. (…)
Właściwą drogą do uzyskania dobrego znaku są konkursy, otwarte lub zamknięte, organizowane przez Związek Polskich Artystów-Plastyków. Przynoszą one przeważnie dobre rezultaty, gdyż szeroki wachlarz nadesłanych prac umożliwia wybranie najdoskonalszego projektu. (…)
Warto by na pewno podjąć pożyteczną akcję unowocześnienia wielu istniejących znaków i marek towarowych, a gdyby nie było to za ryzykowne – nawet zamiany na nowe”
Wykorzystane ilustracje:
- Znaki graficzne – początek lat 60.;
- Konstanty Sopoćko „Państwowe Wydawnictwo Naukowe”;
Jan Hollender „Fabryka Płyt Gramofonowych Pronit”;
Franciszek Winiarski „Związek Pracowników Budowlanych” - Tadeusz Lucjan Gronowski „Polskie Linie Lotnicze LOT”;
Konstanty Sopoćko „”Gad” Fabryka motorów do łodzi ślizgowych”;
Związek Spółdzielni Spożywców Społem;
Konstanty Sopoćko „Guma Myszka”; - Tadeusz Lucjan Gronowski „Polskie Linie Lotnicze LOT”;
- O. H. W. Hadanck „Fabryka Artykułów Piśmienniczych Pelikan”;
Wolf Zimmermann (NRF) „Wydawnictwo Fischer”;
Walter Breker (NRF) „Drukarnia Vogler”; - Herbert Prugert (NRD) „Związek Niemieckich Spółdzielni Konsum”;
Franz Szarolleta (NRD) „Fabryka Drutu i Gwoździ Dietrold”;
Fritz Meyer-Brunner „Znak Jakości dla szwajcarskich materiałów wełnianych”; - Jan Hollender „Bank Polska Kasa Opieki”;
- Antoni Cetnarowski „Galeria Sztuki MDM”;
Tadeusz Pietrzyk „Cukiernia im. Franciszka Malinowksiego”;
Witold Janowski „Aged”;
Stefan Bermaciński „Wydawnictwo Nasza Księgarnia”;
Antoni Cetnarowski „Polska Agencja Reklamy”;
Ryszard Dudzicki „Wydawnictwo Iskry”;
Stanisław Töpfer „Polski Komitet Pomocy Społecznej”;
Stefan Bermaciński „Towarzystwo Szkół Świeckich”;
Stanisław Töpfer „Filharmonia Narodowa”; - Jan Hollender „Hotel Europejski – Orbis”;
Wojciech Zamecznik „Wydawnictwo Arkady”;
Wojciech Zamecznik „Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza”;
Jerzy Cherka „Tarchomińskie Zakłady Farmaceutyczne”; - Jerzy Cherka „Międzynarodowy Związek Urzędów i Organizacji Turystycznych”;
Jerzy Cherka „Państwowe Wydawnictwo Naukowe”;
Wojciech Zamecznik „Tarchomińskie Zakłady Farmaceutyczne”; - Okładka pisma „Projekt”, z którego pochodzi artykuł.