Artykuł pochodzi z czasopisma „Projekt” nr 6’88 | 183
Autor: Jan Zielecki
Wybrane fragmenty:
„Jan Zielecki: Ile plakatów wykonałeś do dzisiaj?
Andrzej Pągowski: Blisko sześćset.
J.Z.: A więc jest to dorobek pokaźniejszy niż niejednego artysty znacznie starszego od Ciebie. Czy ilość nie staje się zagrożeniem jakości?
A.P.: Nie. Pamiętajmy, że początek mojej pracy przypadł na czas osobliwego boomu plakatowego, gdy roczne zakupy filmów zagranicznych, do których należało wykonać plakaty, sięgało siedmiuset tytułów, teatry zamawiały plakaty do każdej premiery. Słowem potrzeba naszej pracy była inna niż dzisiaj. Po wtóre sztuka plakatu wymaga od jego twórcy prócz innych wielokrotnie wymienianych warunków swoistego refleksu, szybkiej intelektualnej reakcji na zasadzie hasło – skojarzenie. Tu trening wyobraźni jest niezbędny, a umożliwia go tylko intensywna praca owocująca niemal „codziennym” nowym pomysłem.
J.Z.: W tym bogatym zestawie swych prac manifestujesz brak przywiązania do raz ukształtowanej i kontynuowanej formuły plastycznej, do określonej stylistyki pozwalającej zachować jednorodność warsztatową.
A.P.: Czynię to celowo i z różnych przyczyn, z których najważniejsza jest ta, że plakacista to zawód artystyczny lecz i usługowy. Jeśli zleceniodawca pokazuje mi scenariusz bądź gotowy film lub wystawę albo daje tylko hasło do oprawy plastycznej, to jak mogę wszystkie te zdarzenia traktować jedną miarą – szablonem? Twierdzę, i niech będzie to ilustracją mojej postawy, że plakacista ciągle pracuje od nowa (…)”
„J.Z.: W jakim stopniu Twym zdaniem twórca winien uwzględniać wymagania klienta lub dosłowniej: jak daleko może być posunięta ingerencja tego ostatniego w pracę artysty?
A.P.: W pięćdziesięciu procentach. Pozostały procent to granica mojej swobody artystycznej. Stawiam tę sprawę bardzo jasno właśnie jako zawodowy twórca plakatu. Hasło i związane z nim wymagania należą do klienta, sposób plastycznej aranżacji do mnie. Oznacza to w mym odczuciu , iż do każdego zadania winienem być jednakowo dobrze przygotowany. I gdy problem dotyczy np. Światowego Dnia Turystyki – wymyślam nań określoną konwencję. A zgodzisz się, że temat taki nie zmieści się z kolei w konwencji tak znakomitego artysty, jak Franciszek Starowieyski. Mnie zaś żaden temat nie przeszkadza.
J.Z.: Czy zatem podjąłbyś się realizacji plastycznej każdego hasła?
A.P.: Jeśli nie obrażałoby niczyich uczuć albo tak zwanej moralności, nie nosiłby treści, z którymi się nie zgadzam, to podjąłbym się wykonania każdego plakatu. (…)”
„J.Z.: Jesteś w tym co mówisz specyficznym człowiekiem „złotego środka”. Oto artyści zachodni skarżą się, iż często w swej pracy sprowadzeni zostają do roli czysto wykonawczej, gdzie myśli i pomysł nawet należą całkowicie do zleceniodawcy. Na drugim biegunie stoją przedstawiciele wspomnianej malarskiej szkoły o najmniej skrępowanej wolności. Ty zaś ze swoim stosunkiem „fifty-fifty” nie mieścisz się po żadnej ze stron.
A.P.: Zdaje sobie sprawę z tego i wiem, że stawia mi się z tego powodu zarzuty. Wiem również, że plakaty malarskie, owe plakaty-obrazy cieszą się większą popularnością wśród kolekcjonerów – dziś swoistej grupy nacisku na całym świecie. Ale plakat ma swoje wewnętrzne prawa, które szanuję. Widać na ostatnim Bienale piękne dzieła i spostrzegamy, jak każdy centymetr kwadratowy epatuje z jednakową mocą. A to źle dla plakatu, bo jest on szczególnym zestawieniem napięć, dla uzyskania których potrzebne jest zróżnicowanie widniejących na nim obiektów, czasem nawet dysonans. Każdy więc plakat jest dla mnie rozwiązaniem indywidualnym odmiennym od poprzedniego. Stąd moje szkicowniki są pełne różnych pomysłów – angdot, które nwet nie od razu wykorzystane zawierają w sobie elementy przydatne do przyszłych dopiero zamówień. Ogromny wpływ miała na tę dzisiejszą moją postawę uczelnia, którą skończyłem – Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych w Poznaniu. (…) Nie wolno mi też zapomnieć, że byłem uczniem jednego z najwybitniejszych polskich plakacistów w świecie Waldemara Świerzego (…).”
„J.Z.: Czy (…) chcesz być plakacistą bardziej europejskim czy polskim?
A.P.: Myślami, rodzajem asocjacji tu jestem osadzony. Ale też zdaję sobie sprawę jak łatwo owo „tu” oznaczać może uśpienie w zaścianku. Wymyśliliśmy niegdyś Polską Szkołę plakatu, a potem uczyniliśmy z niej mit, w którym tkwimy do dziś, ślepi na to, co się dzieje na świecie. NIe chce siedzieć w jednej z szuflad wytworzonych przez ten mit, bo też nie z jednej szuflady pochodzą moje pomysły albo koncepcje! Zapytany kiedyś co sądzę o Polskiej Szkole odparłem, że nie mam sądu, bo kończyłem Poznańską Szkołę Plakatu i myślę, odpowiadając na twoje pytanie, ż była to moja Europa.”
”
Wykorzystane ilustracje:
- Plakat filmowy „Pluton”
Plakat wystawowy „Andrzej Pągowski” - Plakat wystawowy „De L’Animal Ed Du Vegetal…”
Plakat kulturalny „Witkacy”
Plakat kulturalny „Circus”
Plakat filmowy „Ginger i Fred” - Plakat kulturalny „Witkacy”
- Plakat filmowy „Pluton”
- Plakat filmowy „Aktorzy prowincjonalni”
- Plakat teatralny „Uśmiech Wilka”
- Plakat filmowy „Konopielka”
- Plakat filmowy „Wedle wyroków twoich”
Plakat filmowy „The War of the Worlds” - Plakat filmowy „Łuk erosa”
- Plakat filmowy „Maskarada”
- Plakat teatralny „Mąż i żona”
- Okładka „Projektu”, z którego pochodzi artykuł.